Cześć! Mam na imię Dorota i jestem świrkiem kosmetycznym :) Kocham je kupować, sprawdzać, porównywać i po prostu z nimi obcować. Jeśli tak jak wciąż Ci ich za mało, to odnajdziemy wspólny język ;) Zapraszam do subskrypcji bloga i częstych wizyt, aby być na bieżąco z nowościami :)
piątek, 18 listopada 2016
Yves Saint Laurent * Liberator * Podkład + serum.
Cześć Dziewczyny.
Dziś kolejny "test" podkładu z próbki.
Mowa o Yves Saint Laurent Liberator serum + foundation
Ten podkład chodzi za mną już od kilku lat, około półtora roku temu już go próbowałam :)
Wtedy odcień miałam za ciemny, zbyt żółty, oraz nałożyłam go na treściwy krem, co dało efekt okropnego świecenia już 3 godziny od nałożenia.
Tym razem wybrałam kolor numer B20 , jest ładny, jaśniutki, bezowy.
Na skórze mimo iż nie jest bardzo widoczny, to jest odczuwalny. Czuję taki jakby suchy olejek, podkład nie scala się ze skóra (przynajmniej nie z moją :) Jest lekki, ale czuć coś na zasadzie suchego olejku. Nie wiem jak Wam to inaczej określić ;)
Wykończenie ma rozświetlające. To co mi się w nim podoba, to to , że nie wchodzi w pory, nie zaznacza struktury twarzy, nie wchodzi w zmarszczki. Przypudrowany wygląda całkiem ok.
Jednak..utrzymał się u mnie jedynie 4-5 godzin, po 7 godzinach nie widziałam na buzi już niczego, prócz bronzera, który niestety na tym podkładzie mi zjechał. Zaczął się dość mocno błyszczeć już po 4 godzinach.
Podsumowując moją opinię, po tak naprawdę 2 razach użycia.
Jest to podkład na krótkie wyjścia na co dzień, dla dziewczyn, które nie mają problemów z cerą, nie mają większych niedoskonałości. Sprawdzić się może dla skór suchych. Tłuste i mieszane w kierunku tłustym nie będą z niego zadowolone. Jeśli mam być szczera, to wolałabym kupić oddzielnie serum i oddzielnie podkład. Takie połączenia chyba nie są dla mnie.
Jeśli go macie, dajcie oczywiście znać co o nim myślicie :)
Pozdrawiam serdecznie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz